Ten rozdział chciałam zadedykować Marzenie, która dała mi pomysł na dalszą część opowiadania oraz Aleksandrze Siemieniec i Izie Tarnoś za to, że są z moimi opowiadaniami od samego początku. Dziękuję!
Marcelina
Obudziłam się słysząc hałasy nadchodzące z mieszkania obok. Poczułam na sobie czyjeś dłonie i natychmiast przypomniały mi się wydarzenia wczorajszej nocy. Jestem totalną kretynką-pomyślała. Poszłam do łóżka z facetem, który jest prawie 10 lat starszy ode mnie. Bezszelestnie wyszłam z jego mieszkania i udałam się piętro wyżej do mojego mało przytulnego gniazdka. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadłam do samochodu. Jechałam do Dortmundu. Wiedziałam, że w najbliższym czasie Łukasza tam nie będzie a rozczochraniec(mój przyjaciel) mi pomoże. Jak zawsze zresztą. Zawsze mogłam na niego liczyć i za to go uwielbiałam. Był osobą, która jako jedyna utrzymywała mnie przy życiu. Widywaliśmy się dość rzadko, ale był dla mnie bardzo ważny. Po dość długiej podróży zapukałam do drzwi jego mieszkania. Otworzył je totalnie nieogarnięty. Jak zwykle-pomyślałam. Po chwili patrzenia na mnie rzucił się na mnie i zaczął okręcać wokoło.
-Boże! Marcela!-krzyknął
-Wystarczy Marcela.-powiedziałam uśmiechając się i idąc do jego salonu.-Błagam powiedz, że masz coś mocniejszego do picia, bo umrę.
-Ja zawsze mam.-odpowiedział wyciągając butelkę.
Siedzieliśmy pijąc, a ja opowiadałam mu o tym jaką jestem idiotką. On jak zawsze powiedział, że źle zrobiłam, bo zachowałam się jak szmata. Zabolało? Nie, bo miał rację. Zostawiłam Łukasza bez słowa wyjaśnienia, a należało mu się jakoś wytłumaczyć. Znał Łukasza na pewno lepiej ode mnie i wiedział, że piłkarz będzie przeze mnie cierpiał. Wtedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę z tego, że mi na nim zależy.
Łukasz
Obudziłem się niesamowicie szczęśliwy. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem w stanie aż takiej euforii.
Zobaczyłem, że Marceliny nie ma obok mnie, więc ją zawołałem. Odpowiedziała mi głucha cisza.
Wstałem i nie było jej w żadnym pomieszczeniu. W jej mieszkaniu również. Auta na parkingu też nie było. Uciekła? Żałuje? A może uważa, że chciałem ją wykorzystać? Jej telefon nie odpowiada, nie pozostaje mi nic innego jak powrót do Dortmundu i po prostu upicie się z Kubą i Marco.
__________________________________________
7 rozdział znowu krótki, ale staram się dodawać jak
najczęściej, więc to dlatego. :)
co najmniej 6 komentarzy=nowy rozdział :)
Jeju ... Ta dedykacja ..aww , mi po prostu , sprawia wielką czytanie twoich opowiadań ! Komentowanie ich także <3 Wiem ,że po przeczytaniu każdej jednej Twojej historii wyciągam jakieś reflekcje .To jest ważne. Dziękuje ! <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze ! Czekam na następny <3
Dziękuję za tą dedykacje ! sprawiło mi to wiele radości jak czytanie Twoich opowiadań, które są się świetne ! i czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńTwój blog jest niesamowity . Mam nadzieje ,że szybko się nie skończy i będziesz prowadziła go z uśmiechem na twarzy tworząc bardzo interesujące historie . Jestem twoją fanką . :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następne rozdziały .
czekam sobie na następny i mam głęboką nadzieję że pojawi sie za niedługo :)
OdpowiedzUsuńhihihi, dodam nawet ze sto komentarzy, tylko zeby byl nastepny rozdzial!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest świetny :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział i czekam na kolejny!
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/ na opowiadanie o BVB. Komentarze mile widziane :)
Pozdrawiam.
Ten blog jest świetny. :P Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie sen-jak-z-bajki.blogspot.com