Odwiedziny:

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 13

Miesiąc później

Marcelina
Może to zadziwi każdego z Was, ale zamieszkałam z Łukaszem i Sarą. Kocham ich obojga. Z Sarą dogaduję się świetnie. Nigdy nie myślałam, że taka mała istota może wnosić aż tyle radości do szarego życia. Dzięki niej wszystko staje się kolorowe i takie banalnie proste. Nawet przeciwności są błahe. Ta różnica wieku, która jest między mną a Łukaszem pomimo moich początkowych obaw nie stanowi żadnych problemów, wręcz przeciwnie tylko umacnia nasz związek i daje siłę. Z ojcem nadal nie utrzymuję kontaktów, nie chcę mieć z nim nic wspólnego po tym jak wybrał tego pustaka-co do niej również zdania nie zmieniłam i nie mam zamiaru. Z Marcinem znowu mamy takie kontakty jak kiedyś, a Paulina za tydzień przeprowadza się do Dortmundu. Znalazła tu pracę jako psycholog w BVB. Potrzebowali kogoś świeżego, a ona doskonale się do tego nadaje. Ja poszłam na studia i pracuję w gazecie "Dortmund". Nie jest to praca moich marzeń, ale nie mogę narzekać. Mam swoje dwie strony w tygodniku. Prowadzę rubrykę z poradami dla nastolatek i nie tylko. Ludzie wysyłają do nas swoje listy, a ja na nie odpowiadam. Nie jako psycholog czy jakiś inny specjalista. Po prostu jako człowiek i to mi się w tej pracy podoba. Nie zarabiam 'kokosów', ale mi ta pensja wystarczy.

Łukasz ma akurat wolne, więc postanowiliśmy wyjechać na 5-dniowe wakacje. Wspólnie-we trójkę.
Muszę przyznać, że jestem nie mniej podekscytowana od Sary. Dlaczego? Nigdy nie byłam na Jamajce, a c poza tym od zawsze o tym marzyłam. Jak zwykliśmy ostatnio wszystko robimy na ostatnią chwilę, tak jest też z tymi wakacjami. Mamy samolot o 3 w nocy, jest już 20, a my nawet nie jesteśmy spakowani. Szybko biegam w tą i z powrotem w poszukiwaniu mojego ulubionego bikini. Gdy je znajduję robię kolację i po jej zjedzeniu wszyscy idziemy spać.

Łukasz
Znowu ten budzik. Przysięgam, że kiedyś go rozwalę. Niechętnie wstaję i wyłączam urządzenie. Marcelina nadal śpi więc nie budząc jej idę i robię śniadanie. Wracam i staram się ją obudzić, jednak to zadanie do łatwych nie należy. W końcu udaje mi się. Przybiega do nas Sara i wspólnie jemy szybko śniadanie. Do samolotu została nam godzina, więc również jak najszybciej potrafimy ubieramy się i jedziemy taksówką na lotnisko. Odprawa przebiega dość sprawnie, dzięki czemu po 30 minutach jesteśmy na pokładzie samolotu. Sarę od razu zmorzył sen, a Marcela zawzięcie czyta listy od czytelników.

Marcelina
Po kilku godzinach jesteśmy na miejscu. Zdążyłam odpowiedzieć na parę listów, dzięki czemu będę miała mniej pracy jak wrócę. Taksówką dojeżdżamy do naszego ośrodka. Zajmujemy domek z dwoma sypialniami i salonem. Jest śliczny. Nie raz z Pauliną planowałyśmy takie wakacje, ale nie miałam pojęcia, że takie coś na prawdę się spełni.

Pierwszy dzień spędziliśmy tylko i wyłącznie na plaży. Razem z Sarą bawiliśmy się w wodzie jak małe dzieci. Kolejne dni były już dokładnie zaplanowane przez Łukasza. Zwiedzanie, zwiedzanie i jeszcze raz zwiedzanie. Momentami miałyśmy z Sarą serdecznie dojść. Piłkarz co chwilę pokazywał nam nowe miejsca, ale nam na prawdę nie chciało się całymi dniami chodzić i oglądać. Fakt zainteresowało nas kilka miejsc, ale to kilka a nie kilkanaście. W trzeci dzień za namową małej zaczęłyśmy nazywać Łukasza panem przewodnikiem. Niezły był z tego ubaw. Ostatni dzień nasz prywatny przewodnik bez żadnych pretensji zgodził się spędzić z nami na plaży.

5 dni minęło strasznie szybko. Nie zdążyliśmy się obejrzeć a wracaliśmy do Dortmundu. Sara do przedszkola, Łukasz na jeden dzień do domu, a potem na zgrupowanie reprezentacji, a ja do pracy. Za dwa dni miała przyjechać Paula. Obiecałam jej pomóc z urządzeniem mieszkania, które kupiła.
W dodatku miałam na głowie jeszcze Marco, który poznał jakąś dziewczynę. Łaził za mną już od dłuższego czasu, bo chciał mi ją przedstawić. Zgodziłam się przyjść od razu na drugi dzień po powrocie z wakacji.
Niczego nieświadoma pojechałam odwieść Łukasza na lotnisko, a sama pojechałam do Marco. Otworzył mi drzwi i zaprosił do środka. Kiedy weszłam do salonu oniemiałam. Stał tam nikt inny jak Milena?! Siostra tej wrednej jędzy Magdy. Obie patrzyłyśmy na siebie jakbyśmy zobaczyły ducha.
-Skąd ją znasz?!-krzyknęłam do Marco.
-Poznaliśmy się kiedyś na meczu no i..
-Nie kończ. Wiedziałaś, że to mój przyjaciel prawda?
-Jakbym wiedziała to bym tu nawet nie przyjechała. Sorry Marco, ale było minęło. Jeśli coś łączy cię z nią to ja nie mam ochoty dusić się w takim związku. Nie lubimy z Marceliną, więc sajonara.-powiedziała i zarzucając swoimi platynowymi włosami wyszła z mieszkania stukając obcasami od różowych kozaków.
-Marco czy ty do końca zdurniałeś?-zapytałam bezradnie siadając na sofie.
-Ja ją kocham i pojade do Polski jej szukać.
-Chcesz to dam ci jej adres.
-Skąd masz?-zapytał z iskierkami w oczach.
-To była ironia. Chociaż znając życie zdążyła się już wprowadzić do domu mojego ojca. Milena jest siostrą Magdy, tej latawicy, która perfidnie wykorzystuje mojego ojca i wrabia go w bachora.
-Co? One są spokrewnione? Dzięki Bogu, ze się zabezpieczałem, bo jakby wyszło z tego takie małe Marciątko, które byłoby takie walnięte jak jej siostra. Ufff.
-Jednak jesteś idiotą. Te Twoje małe Marciątka i tak będą walnięte po tatusiu.-powiedziałam i poczochrałam go po włosach.-Będę już szła, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Pa
-Pa, pa.

Pojechałam po Paulę na lotnisko. Jej nowe mieszkanie znajdowało się bardzo blisko domu Łukasza. Cieszyłam się, bo to zapowiadało, że będziemy się dość często odwiedzać. Pojechałyśmy do pobliskiej IKEI po jakieś dodatki, które Paulina potrzebowała do wykończenia mieszkania. Po południe spędziłyśmy razem. Niestety musiałyśmy się pożegnać, bo miałam jeszcze dużo roboty. Jutro wracałam do pracy i miałam dać odpowiedzi na listy do druku, a same się nie napiszą. Skończyłam około godziny 21, zadzwoniłam jeszcze do Łukasza i rozmawiałam z nim przez ponad godzinę. Posprzątałam trochę i położyłam się do łóżka. W tym domu było niesamowicie pusto bez Sary i Łukasza. Mała wracała za 3 dni, bo pojechała na wycieczkę, a Łukasz za 5. Czekało mnie kilka spędzonych samotnie nocy, ale wiedziałam, że nic nie jest w stanie przerwać mojego szczęścia.

__________________________________________________
Dziękuję wszystkim, którzy komentują. To daje niesamowitą radość.
I mam do Was ważne pytanie.
O kim chcecie kolejne opowiadanie:?
-Robert Lewandowski
-Damien Perquis
-Jakub Błaszczykowski.
Mam pomysł na 3 opowiadania o tych piłkarzach i nie wiem, którego
z nich wybrać. :) Liczę na to, że mi pomożecie.

A tu macie zdjęcia domu Łukasza, Marceli i Sary:

Dom z zewnątrz:

Salon 

Kuchnia

Sypialnia Łukasza i Marceli

Pokój Sary



9 komentarzy:

  1. Robert Lewandowski Robert Lewandowski Robert Lewandowski błagam :D To nie sprawiedliwe ja też chce jechać na Jamajke :( ide spać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) to w takim razie życzę snów o Robercie ;p

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Cudny rozdział <3
    Czekam na kolejny!
    Następne opowiadanie mogłoby być o Lewym, chętnie bym czytała ;)
    Pozdrawiam i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały . Oni tam na Jamajce ,a my tu na Syberii . Zapraszam do mnie . http://onaion-nazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER! O KUBUSIU! Albo Damianie! Jest jz dużo opowiadań o Lewym... o Damianie jeszcze nie widziałam :D
    Rozdział świetny! Jak zawsze :*

    Zapraszam do mnie :)
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-50.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Ja chętnie przeczytałabym o Lewym :)
    zapraszam http://what---about---us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. http://zlotkoiorzelek.blogspot.com/

    http://niepotrafieprzestacciekochac.blogspot.com/

    http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/

    zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział ! ahahhah Łukasz najlepszy <3 oooo czekam na następny rozdział i opowiadanie. Chętnie przeczytałabym o Kubie Błaszczykowskim :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń