3 dni później
Tak jak obiecałam Łukaszowi odebrałam Sarę i miałam zamiar spędzić z nią 2 dni aż do jego przyjazdu.
Gdy tylko weszłyśmy do domu mała od razu zabrała się za zabawy ze swoim ukochanym psem, a ja za przygotowywanie czegoś w stylu obiadu. Nie byłam dobrą kucharką i nie dało się tego ukryć. Z pomocą książki kucharskiej zrobiłam kalafiorową zapiekankę, którą zjadłyśmy razem z Sarą. Po obiedzie poszłyśmy na małe zakupy,a potem na plac zabaw. Nie sądziłam, że zabawa na huśtawkach nadal będzie sprawiała mi radość. Spędziłyśmy tam ponad 3 godziny. Gdy już byłyśmy zmęczone wróciłyśmy do domu.
Wieczorem oglądałyśmy ulubione filmy Sary, czyli kilka części przygód bliźniaczek Mary-Kate i Ashley.
Po naszym seansie obie położyłyśmy się w sypialni i nie wiedząc kiedy zmorzył nas sen.
Rano obudziłam się, ponieważ Sara łaskotała mnie, a gdy przestała skakała po łóżku tak, że mało co z niego nie spadła. Szybko zjadłyśmy śniadanie i zbierając ostatnie potrzebne rzeczy wsiadłyśmy do taksówki, która już na nas czekała. Nikt nie wiedział o tym, że lecimy do Polski. Chciałyśmy zrobić niespodziankę Łukaszowi. I ja i Sara zdawałyśmy sobie sprawę z tego jak ważny jest dla Łukasza ten mecz z Ukrainą.
Po 20 minutach byłyśmy na lotnisku w Dortmundzie. Odprawa i inne niezbędne procedury odbyły się bardzo szybko, więc nie musiałyśmy długo czekać. Lot przebiegł spokojnie. Cały czas rozmawiałam z Sarą. Ta dziewczynka była kolejnym dowodem na to, że wiek to tylko liczba. Dogadywałam się z nią lepiej niż z niejedną przyjaciółką. Fakt, że nie mogłam z nią rozmawiać o wszystkim, ale pomimo tego była dla mnie kimś niesamowicie ważny. Z lotniska udałyśmy się taksówką do hotelu. Znajdował się bardzo blisko stadionu. Po zameldowaniu się i rozpakowaniu w pokoju nie miałyśmy co robić, więc wybrałyśmy się na spacer po stolicy. W każdym miejscu było czuć klimat dzisiejszego meczu. Kibice chodzili po mieście w biało czerwonych strojach i z pomalowanymi twarzami śpiewając radosne przyśpiewki. Byłyśmy na starym mieście, a także koło pałacu kultury. Nie miałyśmy czasu zwiedzać więcej, ponieważ zbliżała się godzina 19, a musiałyśmy się przyszykować.
O 20 szłyśmy na stadion ubrane w czerwone spódniczki, białe bluzki reprezentacji z numerem 26 i nazwiskiem Piszczek. Miałyśmy też namalowane flagi naszego kraju na policzkach. Kupując bilety wybrałam trybuny nieco oddalone od trybun, na których siedziały rodziny piłkarzy. Nie chodziło mi tylko o to, żeby Łukasz nas przypadkiem nie zobaczył, ale o to, że chciałam uniknąć konfrontacji z Magdą. Wiedziałam, że ojciec na pewno zabrał ją na ten mecz. Po niespełna 15 minutach pobytu na stadionie piłkarze wyszli na murawę. Najpierw został odśpiewany Mazurek Dąbrowskiego, a następnie hymn Ukrainy. I rozległ się pierwszy gwizdek. Pierwsza połowa tego spotkania nie zakończyła się dla nas dobrze. Ukraina prowadziła aż 2 golami, jednak ani kibice ani piłkarze nie zamierzali się poddawać. Na samym początku drugiej połowy Lewandowski zdobył pięknego gola z asystą Kuby, a w 81 minucie piłę do siatki skierował nikt inny jak Łukasz. Przez sędziego zostały doliczone 3 minuty spotkania i nasze orzełki nie zamierzały tego zmarnować. Pod sam koniec meczu gola zdobył Kuba. Takim oto sposobem wybraliśmy z Ukrainą 3:2. Kibice dosłownie oszaleli.
Po tym jak część kibiców opuściła stadion udało się nam przecisnąć i pójść do Łukasza. Pan z ochrony nie chciał nas wpuścić, ale gdy Sara ugryzła go w rękę krzycząc, że chce do taty ten machnął ręką i kazał nam iść gdzie pieprz rośnie. Pod szatnią spotkałyśmy inne dziewczyny i żony piłkarzy. Aga od razu zbulwersowała się, że jak ona mogła nic nie wiedzieć, że tu będziemy, ale po chwili jej przeszło. Spotkałam też żonę mojego brata-Joannę. Zamieniłyśmy ze sobą kilka słów i umówiłyśmy się na jutro na kawę.
Kiedy w końcu piłkarze wyszli z szatni zaczęli witać się ze swoimi rodzinami. Gdy Łukasz zobaczył mnie i Sarę na jego twarzy wymalował się ogromny uśmiech. Sara od razu podbiegła do niego i wskoczyła mu an ręce. Kiedy mała w końcu się od niego oderwała i pobiegła do wujków przywitałam się z Łukaszem i pogratulowałam mu tak świetnego meczu. On sam nie ukrywał tego, że jest z siebie niesamowicie dumny.
Niestety piłkarze musieli wracać autokarem do swojego hotelu. Z Łukaszem miałyśmy zobaczyć się dopiero w Dortmundzie.
Kiedy wyszłyśmy ze stadiony poszłyśmy od razu do hotelu, jednak ani ja ani Sara nie mogłyśmy zasnąć. Dopiero nad ranem nam się to udało. O 12 zadzwonił budzik i zbierałyśmy się na samolot. Po 15 byłyśmy już pod domem. Zdziwiłam się, że Łukasz już jest, ale ucieszyło mnie to. Jednak gdy tylko weszłam do środka szybko zmieniłam zdanie....
------------------------------------------------------------------------
Postanowiłam, że nie może być aż tak kolorowo i trochę namieszam
w ich życiu...znowu. :)
co najmniej 6 komentarzy=nowy rozdział.
Genialne, dziewczyno, po prostu super <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny, ciekawie się zapowiada! :3
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-42.html mile widziany komentarz :>
Pozdrawiam!
http://robert-anna-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńno i tak kolejny raz potwierdza się moja skleroza. Zapraszam was na moje nowe opowiadanie, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. :)
Kocham to jak piszesz ! ♥ :) Czekam z niecierpliwością na kolejny .
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie . :) http://onaion-nazawsze.blogspot.com/
takie tam małe zamieszanie w ich życiu ... znowu :) uwielbiam te twoje opowiadania :)
OdpowiedzUsuńPS. Miejmy nadzieję że dobrze przewidziałaś wynik meczuu :)
Czekamy na gola Lewego <3 <3
OdpowiedzUsuńSuper, i mam nadzieję, że wynik piątkowego meczu bd taki sama jak ten, który pojawił się u cb .:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie, nowy rozdział http://to-co-kocham-bvb.blogspot.com/
I takim oto sposobem jest ponad 6 komentarzy :) czekamy na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział... kurcze.. ciekawe co się stało..:D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału . :)
OdpowiedzUsuńo.O O nie! zdradził ją?!
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nastepny!
Bo nie moge się doczekać!
Lubisz trzymac w niepewności!
Zapraszam do mnie :) Komentarz mile widziany! NOWY ROZDZIAŁ!
http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-51.html