Odwiedziny:

środa, 13 marca 2013

Rozdział 12


Isabell Błaszczykowska dziękuję za Twoje wsparcie. Jak widzę komentarze, które dodajesz od razu pojawia mi się uśmiech na twarzy :)

(...)
-Kuba, Kuba, on...jest w szpitalu.-powiedziała i zaniosła się jeszcze większym płaczem
-Jakim szpitalu do cholery?!-krzyknął Marco i pobiegł po telefon, aby zadzwonić do Łukasza.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, Aga siedziała i płakała nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.
-Aga w jakim jest szpitalu? Powiedz nam tylko to i obiecuję nikt nie zada Ci już żadnego pytania.
-Knappschaftskrankenhaus.-w tym samym momencie wrócił Marco i powiedział, że Łukasz będzie tu za chwilkę.
-To zrobimy tak. Ty pojedziesz z Agą do szpitala, a ja z Oliwką poczekam na Łukasza, zawieziemy ją do Cathy i do was dojedziemy.
-Dobra, to my jedziemy. Chodź Aga.-wziął ją pod rękę i oboje wyszli z mieszkania.
Po 10 minutach przyjechał Łukasza.
-Marcela, błagam Cię powiedz mi co mu jest!...-krzyczał
-Nie wiem. Aga powiedziała tylko nazwę szpitala i pojechała tam z Marco. Zawieziemy Oliwkę do Cathy i też tam pojedziemy. 
-Okej. Ale to nic poważnego prawda?-zapytał z nadzieją
-Nie mam pojęcia Łukasz. Przykro mi.
Odwieźliśmy małą do Cathy i po 30 minutach siedzieliśmy na korytarzu razem z Marco i Agą. Nikt nie chciał nam nic powiedzieć. Wiedzieliśmy tylko, że Kuba ma teraz jakąś operację. Byłam strasznie wkurzona na tych lekarzy. Jakby stała im się krzywda gdyby, któryś z nich powiedział nam co jest Kubie. W końcu z sali wyszedł jakiś gościu po 40 i raczył nas powiadomić, że operacja się powiodła i życiu Błaszcza już nic nie zagraża. 
-Mógłby szanowny pan powiedzieć jaka to była operacja i z jakiego powodu?-zapytałam dość ostro.
-Trochę szacunku panienko.-chciałam mu coś odpowiedzieć, ale Łukasz mnie powstrzymał.-U pana Błaszczykowskiego nastąpiło zatrzymanie akcji serca.
-Ale jak to?-zapytał Marco-Przecież Kuba na nic nie chorował.
-Tak, ale ilość alkoholu jaką spożył ostatniej nocy ostro dała mu się we znaki. Przepraszam, ale muszę iść do pacjentów. Zaraz przyjdzie do państwa pielęgniarka.
-To wszystko moja wina.-powiedział Łukasz i ukrył twarz w dłoniach.
-Co?!-krzyknęłam
-Gdybym nie poszedł z nim do tego klubu nic by się nie stało. Przepraszam was, ale musze pobyć sam.-powiedział i opuścił szpital.
Pielęgniarka pozwoliła nam wejść do Kuby. Porozmawialiśmy z nim trochę i zostawiliśmy go samego z Agą. Cathy powiedziała, że nie odda  nam Oliwki i mała dzisiaj zostaje u niej. Poprosiłam Marco, żeby zawiózł mnie do Łukasza, a on pojechał do swojego mieszkania.
Dość długą chwilę dobijałam się do drzwi piłkarza. Nie otwierał. Zobaczyłam, że okno na tarasie jest otwarte. Dzięki temu bez problemu weszłam do jego domu. Siedział na kanapie w salonie i gapił się w sufit.
-Mógłbyś chociaż otworzyć.-powiedziałam i usiadłam obok niego. Nie uraczył mnie nawet spojrzeniem.-Łukasz to nie Twoja wina. Kuba nam wszystko opowiedział. Wyszedł z klubu z jakimiś kolegami to z nimi doprowadził się do takiego stanu, a poza tym jest z nim już wszystko w porządku.
-Gdyby było w porządku to nie byłby teraz w szpitalu.-powiedział
-Musi zostać tylko kilka dni na zwykłej obserwacji. Nic mu nie jest.-powiedziałam tak głośno, że słyszeli mnie chyba nawet jego sąsiedzi i przytuliłam się do niego.-Będzie dobrze.
-Obyś miała rację.
-Ja zawsze mam.-powiedziałam, a na jego twarzy zagościł mały uśmiech.-Od razu lepiej jak się uśmiechasz.
-Pojedziesz ze mną do niego?-zapytał nagle
-Jasne, ale ja prowadzę. Te puszki na stole raczej same się nie opróżniły.
Po 20 minutach byliśmy w szpitalu. W sali Kuby nadal była Agata. Porozmawialiśmy trochę wspólnie, a potem zabrałam ją na kawę, żeby Łukasz mógł pogadać z Kubą.
-Nawet nie wiesz jak strasznie się bałam.-powiedziała-Gdyby nie Ty i Marco to nie wiem co bym zrobiła.
-Przestań. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło i Kubie nic poważnego już nie jest.
-Masz rację. Muszę jechać po Oliwkę do Cathy. Dziękuję Ci za to,  że ją do niej zawiozłaś, bo sama nie dałabym rady.
-Nie musisz nigdzie jechać, bo Cath powiedziała, że nie odda nam Oli do jutra. Dzisiaj zostaje u niej na noc.
-Nie wiem jak ja się jej odwdzięczę. 
-Jakby Cię teraz słyszała to dostałabyś kopa. Chodźmy już może. 
-Tak, tak. Zostawienie ich dwóch samych na dłuższą metę nie ma dobrych skutków.-powiedziała Aga i obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem. 

Łukasz
Siedziałem u Kuby już dobre kilka godzin, jednak i tak nie brakowało nam tematów. Głównym była Marcela. Przyjaciel nie dawał mi spokoju jeśli o nią chodzi. Namawiał mnie, żebym z nią poważnie porozmawiał. Tu musiałem mu przyznać rację. Postanowiłem, że jeszcze dzisiaj to zrobię 
Po chwili do sali weszły roześmiane Marcela i Aga. Pożegnaliśmy się i zostawiliśmy Kubę i Agę.
Zaprosiłem Marcelinę na kolację. Najpierw coś marudziła, że jest zmęczona, ale po chwili mi uległa. Umówiliśmy się, że o 19 po nią przyjadę. 

Marcelina
Szybko wbiegłam do mieszkania Marco, bo było już przed 18. Zaczęłam wyrzucać z szafy wszystkie spodnie i bluzki, buty i nie mogłam znaleźć nic fajnego.
-No, no, no. Ktoś tu idzie na randkę z Łukaszem i nie wie co na siebie założyć.-zaśmiał się Marco stojąc w drzwiach.
-Ale zabawne.-rzuciłam tylko i wróciłam do poszukiwań odpowiedniego stroju.
-Załóż tą. Będziesz wyglądać ślicznie.-powiedział i podał mi bluzkę.
-Serio? A jakie buty i spodnie.?-zapytałam
-Te. -wskazał na jeansy a potem na moje ulubione buty.
Szybko ubrałam się, pomalowałam, uczesałam włosy i pobiegłam do salonu do Marco.
-I jak?-zapytałam z nadzieją, ze powie, że ładnie
-Ulalala. Ślicznie wyglądasz. Zwalisz Łukasza z nóg.
-Tylko nie wiem, która torebka. Ta czy ta?
-Pierwsza.-powiedział i zadzwonił dzwonek do drzwi.-Pójdę otworzyć.
-Okej. 
-Ślicznie wyglądasz.-powiedział Łukasz wchodząc do salonu-Idziemy?
-Dziękuję. Tak jasne. Pa Marco.
Po chwili byliśmy już w samochodzie piłkarza. W radiu leciała akurat moja ulubiona piosenka, więc zaczęłam z przyzwyczajenia ją śpiewać. Dopiero gdy usłyszałam cichy śmiech Piszczka przestałam i momentalnie poczułam, że mam czerwoną twarz.
-Z rumieńcem też ładnie wyglądasz. A i świetnie śpiewasz.-powiedział, zatrzymał  auto i otworzył i drzwi. Zjedliśmy kolację, porozmawialiśmy i pojechaliśmy do niego. Gdy weszliśmy do domu od razu udaliśmy się w kierunku sypialni. 

_______________________________________________________________
Jestem chora, więc mam trochę czasu i postaram się dodawać rozdziały codziennie.
Nowy jutro=co najmniej 5-6 komentarzy . :)

Tak wyglądała Marcela na spotkaniu z Łukaszem:


9 komentarzy:

  1. Dzięki, dzięki dzięki! <3 :* Komentowanie twojego bloga to czysta przyjemność! :*
    Kocham tego bloga!
    Mam nadzieje że z Kubą wszystko okej będzie i niedługo wyjdzie.!
    Czekam! na następny rozdział! Błagam dodaj jak najszybciej!

    Przy okazji wpadnij do mnie :)
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-49.html

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny zapraszam do mnie http://aleksandraimarcostory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-11.html#comment-form masz talent do pisania Oby KUba szybko wyzdrowiał

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff , kamień spadł mi z serca :D Kubuś , nie ma głowy do % :D hah xd
    Świetny rozdział ! Genialne dialogi . Czekam na następny i życzę zdrówka : ** <3

    ~chociaż,masz więcej czasu na pisanie , to zdrowie najważniejsze ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale piszesz ,czekam z niecierpliwością na następny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne <33333
    Czekam na kolejny xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Uff na całe szczęście Kubie nic się nie stało :) z jednej strony dobrze że jesteś chora bo będziesz częściej dodawać rozdziały ale z drugiej napewno źle śię czujesz więc życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff, całe szczęście, że z Kubą wszystko okej :)
    Wspaniale piszesz, uwielbiam tego bloga <3
    Czekam na następny! *.*
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super . Zapraszam Cię do mnie . :)
    http://onaion-nazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń