Tak na wstępie ten rozdział w pełni dedykuję dziewczynie o nicku 'zanetka348'. Dlaczego jej? Za to, że jest ze mną od samego początku. Nie tylko tu, ale na każdym opowiadaniu, które piszę i pisałam. Twoje słowa pod każdym rozdziałem są niesamowitą otuchą i dają ogromną radość. Nie wiem jak mogę Ci za to podziękować...zawsze jak pojawia sie jakaś chwila zwątpienia to po przeczytaniu tego co piszesz w komentarzach od razu mija. Dziękuję za wszystko. <3
--------------------------------------------------------------------
(...)
otworzyłam drzwi od sypialni i zobaczyłam Łukasza. Nie był sam. Obok niego była jakaś wytapetowana blondyna. Zastałam ich w bardzo dwuznacznej sytuacji. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach i od razu wybiegłam z domu Łukasza. Słyszałam jego wołanie za mną, ale nie miałam zamiaru wracać. Wsiadłam do samochodu i odjechałam z piskiem opon. Nie chciałam jechać do Marco, bo wiedziałam, że będzie miał przeze mnie tylko niepotrzebne problemy. Poszłam na noc do jakiegoś pierwszego lepszego hotelu. Rano wiedziałam, że Piszczek ma trening więc pojechałam do jego domu zabrać swoje rzeczy. Tak jak przypuszczałam nie było go w środku. Spakowałam wszystko co należało do mnie, zostawiłam tylko to co dostałam od Łukasza. Rozejrzałam się po raz ostatni po domu. Zdjęłam z szyi łańcuszek, który zawsze podobał się Sarze i zostawiłam u niej na łóżku, wzięłam też z albumu jej zdjęcie i włożyłam bagaże do samochodu. Po 30 minutach byłam już poza Dortmundem. Wracałam do Katowic. Nie powiedziałam nikomu o mojej decyzji, bo wiedziałam, że oni wygadają się Łukaszowi. Po ponad 9 godzinach monotonnej jazdy byłam już w mieszkaniu. To tu wszystko się zaczęło, poznałam tu Łukasza. Zostawiłam rzeczy w przedpokoju i poszłam na cmentarz. Spędziłam tam całą noc. Siedziałam i rozmawiałam z mamą. Nie bałam się, bo wiedziałam, że ona nade mną czuwa i nie stanie mi się krzywda.
Około 4 nad ranem wstałam z ławki i poszłam w kierunku domu. Weszłam do środka i zakluczyłam drzwi.
Wyjęłam kartkę i zaczęłam pisać:
Nigdy nie byłam idealna, wiem o tym doskonale. Nigdy nie dawała z siebie wszystkiego. Jednak ostatnio w moim życiu pojawił sie ktoś kto wniósł do niego tyle ciepła i radości co nikt inny przez cały okres jego trwania. Powiedzcie jej, że ten łańcuszek, który zostawiłam na jej łóżku należy do niej.
Przeproście też ode mnie tatę i Magdę, za to, że nie zaakceptowałam ich związku. Przepraszam, ale nie potrafiłam. Całe życie krzywdziłam wszystkich po kolei, ale niestety taka zawsze byłam... nie chcę żebyście przeze mnie płakali. Nie chcę smutku i rozczarowania oraz obwiniania się. Uszanujcie chociaż to, potraktujcie to jako moją ostatnią wolę.
na zawsze będę przy Was wszystkich. Pamiętajcie!
Marcelina
Położyłam kopertę z listem na widocznym miejscu i wyjęłam z szafki tabletki. Łykałam wszystkie, które były. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie użyję żyletki, tak też było i w tym przypadku. Wzięłam kilka paczek leków nasennych i popiłam dużą ilością wody. Położyłam się na łóżku i zasnęłam....
Oczami Sary
Od kilku dni nie widziałam Marceli. Tatuś bardzo źle zrobił, że był w domu z tą panią. Nie znam jej i wcale nie była dla mnie miła, tatuś obiecał mi, że już nigdy więcej do nas nie przyjdzie i że Marcelinka wróci do nas już za niedługo. Nie wiem dlaczego ale w domku nie było żadnych jej rzeczy, był tylko jej łańcuszek z serduszkiem, który miała od swojej mamy, która umarła. Zostawiła go u mnie na łóżku. Nosiłam go cały czas przy sobie. Pytałam też cioci Agaty i Ewy i wszystkich wujków o ciocię, każdy z nich mówił, że wróci, ale minął już ponad tydzień, a jej dalej nie było. Nawet do mnie nie zadzwoniła. Było mi strasznie przykro. Kochałam go tak jak własną mamusię.
Zeszłam do kuchni i zobaczyłam, że tatuś płacze. Nie wiedziałam co się stało, gdy go o to pytałam nie odpowiadał mi nic. W końcu obrócił się w moją stronę i mocno mnie przytulił. Strasznie bałam się, że stało się coś złego, bo nigdy nie wiedziałam jak tatuś płacze.
-Co się stało?-pytałam kilka razy, aż w końcu tatuś mi odpowiedział
-Marcelina umarła, nie ma jej już.-powiedział i zaczął jeszcze bardziej płakać ja też.
Nie wierzyłam, ze już nigdy nie zobaczę jej uśmiechniętej i nie pobawię się z nią....
-------------------------------------------------------------------------------
Od razu mówię, ze to nie jest jeszcze koniec tego opowiadania. Mam w planach
jeszcze co najmniej 10 rozdziałów.
6-7 komentarzy=nowy rozdział.
Rozdział świetny, popłakałam sie jak czytałam ten list pozegnalny i nie moge przestać płakać. To opowiadanie jest takie świetne że nie można go poprostu nie czytać i nie czekać na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńPS. Jestem uzależniona od twoich opowiadań więc staram się robić wszystko co mogę żeby pojawił się następny rozdział :) OMG dalej płaczee :(
Ja też płakałam nie to nie może się tak skończyć jak on mógł a ja go tak lubię czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOni muszą byc razem :) bo bedę dalej płakać :(
OdpowiedzUsuńniestety co sie stało to się nie odstanie. uśmierciłam Marcelinę i może będę tego żałować może nie. I nie płacz, bo ja też zacznę....
UsuńJa ty mogłaś ją uśmiercić?! Boże nie pamiętam kiedy ostatni raz tak płakałam jak teraz po przeczytaniu! :'(
OdpowiedzUsuńNie wierze że ona nie żyje! Musi żyć! MUSI!
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
Boże nie mogę opanować się z płaczem przez ciebie!
Zapraszam do mnie :) Komentarz mile widziany! NOWY ROZDZIAŁ!
http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-51.html
Aha i dziękuję za te podziękowania :) Nawet nie wiesz jak się cieszę, że moje komentarze dodaja ci otuchy :D Ale jeszcze 1-2 komentarze i nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńJeee i będzie nowy rozdział, wiem że jestem mega dziwna, ale proszeee dodaj nowy bardzo szybko :)
OdpowiedzUsuńdodam jutro, bo dzisiaj nie potrafię napisać kolejnego
UsuńTen wpis był naprawdę ciekawy ,ale smutny i popłakałam się ,boże pisz jak najszybciej co dalej będzie . Nie mogę się doczekać . Zapraszam do mnie >http://onaion-nazawsze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeeej... jak smutno! :c
OdpowiedzUsuńAle rozdział wspaniały!
Czekam na kolejny :)
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-44_17.html
Że co!! Jak umarła??!! Ona ma żyć:)
OdpowiedzUsuńnigdy, przenigdy bym nie pomyślała, że ją uśmiercisz, dobry chwyt (jeśli można to tak nazwać).
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział. :)
zapraszam do mnie http://to-co-kocham-bvb.blogspot.com/
Nieeee! Dlaczego ona umarła?! Jejku, teraz będzie tak strasznie smuuutno! :< :<
OdpowiedzUsuń