Łukasz
Czekałem na tą karetkę i czekałem. Zjawili się dopiero po prawie 30 minutach.
-Czy w k*rwa nie możecie się pospieszyć? Ona umiera! Idioci, kretyni...-rzucałem w ich stronę każdym wulgaryzmem, który przeszedł mi przez głowę.
-Proszę się uspokoić. Gdzie ona jest?-zapytał funkcjonariusz.
-Mówiłem przecież, że w łazience. Czy do was k*rwa nie dociera?! Ruszcie się w końcu!-krzyknąłem
Zabrali ją do szpitala. Postanowiłem tam pojechać, no ale przecież nie będę ciągał ze sobą Sary. Zadzwoniłem do mojego Anny-żony mojego brata. Opowiedziałem jej o wszystkim i zawiozłem do niej małą. Po niecałych 20 minutach byłem już w szpitalu.
-Przepraszam gdzie znajdę...-i tu zawiesiłem się, nawet nie wiedziałem jak się nazywa-przywieziono tu dziewczynę po próbie samobójczej jakąś godzinę temu, to ja wezwałem karetkę i chciałem zobaczyć co z nią.-powiedziałem do pielęgniarki.
-Na ogół nie wolno nam mówić o stanie zdrowia pacjenta osobom z zewnątrz, ale ze względu na to, że jest pan piłkarze to zrobię wyjątek. Sala numer 114.-powiedziała szczerząc jak głupi do sera.
-Dziękuję-burknąłem i udałem się w stronę pomieszczenia. Zapukałem do drzwi i wszedłem do środka.
-Cześć-powiedziałem siadając na krześle koło łóżka, na którym leżała-Jak się czujesz?
-Znamy się?-zapytała oschle
-Nie.. to znaczy jesteśmy sąsiadami tak jakby. To ja zadzwoniłem po pogotowie i...-nie dała mi dokończyć.
-Dlaczego to zrobiłeś?!-krzyknęła
-No przecież nie przeżyłabyś gdybym cię tam zostawił.-odpowiedziałem, nie wiedząc o co jej chodzi.
-I o to chodziło. Myślisz, że jakbym chciała żyć to popełniałabym samobójstwo? Nie!
-Głupoty gadasz. Powiesz mi jak się nazywasz?-zapytałem z nadzieją, że nie dostanę po prostu w mordę.
-Marcelina. Pasuje? A teraz idź sobie, zrobiłeś to co chciałeś. Pa-powiedziała i odwróciła się w drugą stronę.
-Nigdzie nie idę.-powiedziałem stanowczo.-i nie zrobiłem tego czego chciałem, bo chciałem Ci pomóc, a ty musisz być uparta jak osioł. Łukasz jestem-powiedziałem i wyciągnąłem do niej dłoń.
-Nie rozumiesz po Polsku?! To może mam zacząć gadać po chińsku?! Co?!-krzyknęła
-Może Cię zdziwię, ale rozumiem.
-To w takim razie wypie*dalaj!-krzyknęła.-Wynoś się! I nie zawracaj mi więcej dupy!
Postanowiłem dać sobie spokój i wyszedłem z sali. Udałem się do auta i pojechałem po Sarę. Wróciliśmy od mieszkania i mała poszła od razu spać. Ja usiadłem i bezcelowo gapiłem się w sufit. Ciągle o niej myślałem. Ma chyba z 20 lat. Dlaczego chciała się zabić? Co musiało się stać? Te pytania nurtowały mnie przez całą dzisiejszą noc. Około 4 nad ranem przypomniałem sobie, że jej mieszkanie nadal jest otwarte. Jak wychodziłem zamknąłem tylko drzwi, ale nie zakluczyłem ich ani nic. Wstałem i poszedłem na górę. Widać było, że nie mieszka tu długo. W kuchni nie był prawie żadnych naczyń. Tylko kilka bardzo starych. W salonie również stara sofa, fotele, telewizor... w sypialni stała torba, a na łóżku leżał laptop. Wiem, że to nieetyczne, ale moja ciekawość nie pozwalała mi do niego nie zajrzeć. Kurde...hasło. Wpisywałem wszytko co mi przychodziło do głowy..udało się. Na pulpicie moją uwagę przykuł folder podpisany: tylko ból koi pustkę. To co tam zobaczyłem przerosło wszystkie moje oczekiwania. Spodziewałem się raczej jakiegoś pamiętnika, a tu filmiki i zdjęcia jej pociętych rąk. Przeraziłem się. Nie sądziłem, że można samemu zadawać sobie aż taki ból. Postanowiłem, że pomimo tego, że ona nie chce pomogę jej. Choćby miała mnie pobić i zwyzywać od najgorszych postaram się jej przemówić do rozsądku.
_______________________________________________________
No i jest 4. :) Ostatni rozdział fajnie komentowaliście, to teraz też tak
jak ostatnio co najmniej 5-6 komentarzy, żebym dodała nowy rozdział.
A tu macie zdjęcie Sary:
znowu zapomniałam ;/ zauważyłam, ze wchodzi tu Iza Tarnoś, a ja mam do cb prośbę. Podasz mi link do swojego opowiadania o Marco? :)
OdpowiedzUsuńJasne ;) marco-dagmara-lovestory.blogspot.com :D
UsuńZajebisty rozdział ;) Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńPo za tym :
''Nie sądziłem, że można samemu zadawać sobie aż taki ból.'' OWSZEM można :( ... Czekam na następny :>
Zaproszę jeszcze na :
spragnieni-szczescia-bvb-jungs.blogspot.com
kochammm :) fajnie że tak szybko dodajesz rozdziały <3
OdpowiedzUsuńBoże ja znam taka osobę co dokładnie tak samo zrobiła, pomagałam jej z tego wyjść i to wcale nie jest tak łatwo... Rozdział świetny czekam na następny :) Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://izakubastory.blogspot.com/2013/02/rozdzia-41.html
Czekam na kolejny .:)
OdpowiedzUsuńhej, w wolnej chwili nadrobie a tymczasem u mnie nowe rozdziały
OdpowiedzUsuń