http://www.youtube.com/watch?v=CX8esaEL-3k
Marcelina
Rano gdy tylko się obudziłam szybko się ubrałam i pobiegłam do pokoju Maćka. Miałam nadzieję, że nadal tam jest. Podeszłam do drzwi i zapukała. Powtórzyłam tą czynność kilka razy. Nikt nie otwierał. Zeszłam na dół i udałam się do recepcji.
-Dzień dobry. Czy jest tu jeszcze pan z pokoju 23? Byłam z nim umówiona, ale nikt nie otwiera.-zapytałam
-Przykro mi, ale pan Maciej wyjechał z naszego hotelu około godziny temu.
-Aha. Dobrze, dziękuję i przepraszam.
-Nie ma za co.-odpowiedziała miła kobieta.
Wróciłam do pokoju, wzięłam torbę i wymeldowałam się z hotelu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do Katowic. Miałam tam mieszkanie po mamie. Po niecałej godzinie jazdy byłam już na miejscu. Nigdy wcześniej tu nie byłam, bałam się, bo wszystko tu przypomina mamę. Postanowiłam się przełamać. Włożyłam klucze do zamka i weszłam do środka. Kiedy tylko zobaczyłam wnętrze mieszkania wróciły wspomnienia. Nie pamiętam mamy dobrze, ale niektóre chwile nigdy nie wymażą się z mojej pamięci. Ten moment kiedy to ostatni raz czytała bajkę, kiedy ostatni raz wychodziłyśmy razem na spacer. W szafce znalazłam album. Otworzyłam go i zaczęłam oglądać zdjęcia. Kiedy przejrzałam wszystkie chciałam go odłożyć, ale moją uwagę zwrócił wielki notes. Na jego pierwszej stronie widniał napis "pamiętnik". Należał do mojej mamy. Zaczęłam go czytać. To co zobaczyłam na jednej ze stron odwróciło moje życie o 180 stopni. Ja adoptowana?! Jakim cudem? Przecież to niemożliwe! Ale wyraźnie pisało "Dzisiaj adoptowaliśmy Marcelinkę. Jest słodka. Mam nadzieję, że pokocha nas tak jak my ją". Usiadłam pod ścianą i rzuciłam wielkim notesem o ścianę. Dlaczego moi rodzice mnie oddali? Dlaczego nikt mi nic nie powiedział? Nawet Marcin! Musiał wiedzieć! Po raz kolejny przekonałam się o tym, że moje życie jest bez sensu. Nie mam dla kogo istnieć. Nikogo nie interesuje to co się ze mną stanie.
Szybko podniosłam się z podłogi i włączyłam wodę w wannie. Z kosmetyczki wyjęłam żyletkę i przejechałam nią po nadgarstku. Jednak teraz nie pomagało mi to. Nie pomagało, nie odczułam ulgi. Wzięłam leżący na blacie w kuchni nóż i wróciłam do łazienki. Weszłam do wanny i przejechałam ostrzem po żyłach. Tak samo zrobiłam w drugiej ręce. Krew spływała po moim całym ciele. Zażyłam jeszcze kilka tabletek nasennych i urwał mi się film.
Łukasz
Wróciłem do Katowic. Potrzebuje chwili odpoczynku. Spędzę ten czas tylko z Sarą. Przyjechaliśmy do mojego starego mieszkania. Nie było tu tak jak w domu w Dortmundzie, ale nie był źle. Robiłem obiad kiedy Sara zawołała, że w łazience cieknie woda. Znowu jakaś awaria-pomyślałem. Udałem się do pomieszczenia i zobaczyłem wielką plamę na suficie. Najwidoczniej jakiś nowy sąsiad na górze zapomniał zakręcić wodę, albo coś stało mu się z rurami w łazience. Kazałem córce na mnie poczekać, a sam poszedłem na górę. Kilka razy pukałem do drzwi, ale nikt nie otwierał, więc postanowiłem wejść sam. Pociągnąłem za klamkę, drzwi były na szczęście otwarte.
-Dzień dobry! Jest tu ktoś?-krzyknąłem.
Odpowiedziała mi głucha cisza. Było słychać tylko, że w łazience leje się woda. Podszedłem do drzwi. Były uchylone. Otworzyłem je i zobaczyłam dziewczynę leżącą w wannie. Była cała we krwi. Bez zastanowienia sięgnąłem po telefon i wybrałem numer na pogotowie.
_____________________________________________
W następnym rozdziale Marcelina i Łukasz się poznają. :)
Nowy dodam jak będzie co najmniej 5-6 komentarzy.
mega <3
OdpowiedzUsuńNie ma to jak płakać , przy blogu ...
OdpowiedzUsuńDziękuje ,że piszesz .
Świetny rozdział , nie mogę znaleść określenia , które pasowałoby do emocji które odczułam czytajac ten rozdział.
Czekam na następny !
Aż mi sie płakać chce, jeszcze ta piosenka, moja ulubiona, robisz wielki pożytek (?) dla czytających tego bloga pisaniem notek bo są świetne :)
OdpowiedzUsuńSuper! dodaj szybko nowy! Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://izakubastory.blogspot.com/2013/02/rozdzia-41.html
sper dodaj szybko kolejny
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością . :)
OdpowiedzUsuńświetne :)
OdpowiedzUsuń